Polski Związek Hokeja na Lodzie przypomina, że trwa konkurs dla wszystkich kibiców, którzy kupili już bilety na kwietniowe mistrzostwa świata 1A w Katowicach. Nagrody to wejściówki wraz z przejazdem do Budapesztu na mecz Węgry – Polska, który odbędzie się w niedzielę 14 lutego w hali Papp László Sportaréna.
W ten dzień biało-czerwoni grać będą – mamy nadzieję – decydujący mecz o awansie do ostatniej rundy kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w Pjongczang 2018.
W konkursie mogą wziąć osoby pełnoletnie, które zakupiły bilet wstępu na katowickie MŚ 1A 2016 za min. 60 zł.
Aby przystąpić do Konkursu należy:
Być zarejestrowanym w serwisie e-bilet.pl posiadaczem biletu na Mistrzostwa Świata dywizji 1A w Hokeju na Lodzie w Katowicach którego cena wynosi minimum 60 PLN,
zapoznać się z Regulaminem Konkursu
wysłać maila na adres: konkurs@pzhl.org.pl zawierający tytuł „Masz bilet na MŚ, pojedź z nami do Budapesztu” oraz numer rezerwacji biletu i dane osobowe podane w trakcie zakupu biletu
Delegacja Polskiego Związku hokeja na Lodzie, na czele z prezesem Dawidem Chwałką, była obecna podczas odsłonięcia tablicy upamiętniającej Władysława Króla, wybitnego piłkarza, hokeistę, trenera i działacza sportowego. Tablica zawisła w „jego” Łodzi, na ścianie kamienicy przy ul. Kopernika 61, gdzie mieszkał w latach 1945–1964.
– Władysław Król to postać nietuzinkowa nie tylko dla łódzkiego ale i polskiego sportu, wspaniały człowiek i sportowiec, odzwierciedla ideę sportu w najczystszej postaci – mówił prezes Dawid Chwałka.
Prezesowi PZHL-u towarzyszył m.in. poczet sztandarowy. – Na tle innych dyscyplin hokej wypadł najlepiej – nie ukrywał radości i wzruszenia łodzianin Leszek Lejczyk, były selekcjoner hokejowej reprezentacji Polski, obecnie członek honorowy PZHL-u. – Władysław Król, nawet jak przestał pracować z hokejem i był trenerem piłkarskim, pozostał wiernym sympatykiem hokeja, chodził na nasze mecze. Nie miałem szczęścia bezpośrednio z nim współpracować, ale pracując w jednym klubie nie raz się spotykaliśmy. Wielu trenerów z przeszło przez jego ręce, ale jako jedyny zapisał się w pamięci wszystkich.
Na uroczystości pojawili się m.in. prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, poseł Marek Matuszewski (wielki przyjaciel hokeja), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu oraz Jan Tomaszewski, jako przedstawiciel Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Hanna Zdanowska mówiła o Królu jako ikonie sportu: – Czy znacie Państwo sportowca, który byłby jednocześnie piłkarzem, tenisistą, narciarzem, łyżwiarzem i hokeistą? Pan Władysław Król był jedyny w swoim rodzaju. 25 lat po śmierci Władysława Króla, jego pamięć jest cały czas żywa. Dołożę wszelkich starań, żeby stadion na ŁKS, po zakończeniu budowy, nosił jego imię – zadeklarowała prezydent Łodzi.
Władysław Król rozegrał ponad 500 meczów w barwach ŁKS (wliczając spotkania towarzyskie), w których zdobył 295 goli. W piłkarskiej reprezentacji Polski wystąpił w 4 meczach, zdobywając 2 bramki.
Wielokrotnie reprezentował barwy reprezentacji Polski w hokeju między innymi podczas Igrzysk Olimpijskich w Garmisch-Partenkirchen (1936) oraz mistrzostw świata w Pradze (1938). W łódzkiej drużynie hokejowej grał od chwili jej powstania w 1929 do 1951 roku, prowadząc drużynę do medali w 1946 roku (srebro) i 1947 roku (brąz).
Później poświęcił się już tylko piłce nożnej, jako trener poprowadził drużynę ŁKS-u do największego sukcesu w historii; w 1957 zdobył Puchar Polski, a w 1958 pierwsze mistrzostwo Polski.
– Dla całej łódzkiej ziemi to postać wybitna. Wielki autorytet, wychowawca młodzieży, ale też sportowa historia. Pewnie niewiele osób wie, ale gdyby nie wojna, to byłby jednym z pierwszych sportowców, którzy wystartowali w olimpiadach letniej i zimowej – opowiadał poseł Marek Matuszewski.
– To najwybitniejsza postać łodzkiego sportu w dwóch aspektach. Nie tylko jako zawodnik i trener ale też człowiek o wielkim sercu i właściwym podejściu do środowiska – zakończył Lejczyk.
Polski Związek Hokeja na Lodzie organizuje konkurs dla wszystkich kibiców, którzy kupili już bilety na kwietniowe mistrzostwa świata 1A w Katowicach. Nagrody to wejściówki wraz z przejazdem do Budapesztu na mecz Węgry – Polska, który odbędzie się w niedzielę 14 lutego w hali Papp László Sportaréna.
W ten dzień biało-czerwoni grać będą – mamy nadzieję – decydujący mecz o awansie do ostatniej rundy kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w Pjongczang 2018.
Konkurs trwał będzie od 1 do 5 lutego. Mogą wziąć w nim udział tylko osoby pełnoletnie, które zakupiły bilet wstępu na katowickie MŚ 1A 2016 za min. 60 zł. Co zrobić? Szczegóły konkursu w regulaminie.
Znamy już dokładne terminy i ceny biletów na towarzyskie mecze reprezentacji Polski w Wielkiej Brytanii – 9 kwietnia w Nottingham i 10 kwietnia w Coventry. Na angielskich taflach dobrym ambasadorem biało-czerwonych jest Tomasz Malasiński (na zdjęciu).
Dla zespołu selekcjonera Jacka Płachty będą to prawdopodobnie ostatnie i ważne sprawdziany przed rozpoczynającymi się kilka dni później w Katowicach mistrzostwami świata dywizji 1A.
9 kwietnia mecz w Nottingham (Motorpoint Arena Nottingham, Bolero Square, Nottingham NG1 1LA) rozpocznie się o godzinie 17.00 (18.00 polskiego czasu). Bilety można kupić tutaj.
10 kwietnia mecz w Coventry (Skydome, Croft Road, Coventry CV1 3AZ) rozpocznie się o godzinie 17.15 (18.15 w Polsce). Bilety można kupić tutaj.
Ceny biletów:
Zakupione przed 23:59 w niedzielę, 3 kwietnia 2016:
Osoba dorosła: £14
Emeryci: £10
Do 16 roku życia: £7
Rodzinny (2 dorosłych & 2 dzieci): £36
Zakupione od godziny 0:00 w poniedziałek 4 kwietnia 2016:
Osoba dorosła: £17
Emeryci: £12
Do 16 roku życia £9
Rodzinny (2 dorosłych & 2 dzieci): £45
Tymczasem furorę na brytyjskich taflach robi reprezentant Polski Tomasz Malasiński, który jest najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny Swindon Wildcats (6. miejsce w lidze) i zajmuje drugie miejsce w punktacji kanadyjskiej English Premier Ice Hockey League. „Malaś” zdobył 57 oczek; w 35 spotkaniach strzelił 28 bramek i 29 razy asystował.
Lepszy od niego jest tylko Czech Milan Kostourek z Bracknell Bees (34 mecze, 31 goli, 29 asyst). Trzecie miejsce zajmuje Robin Kovar, Czech z Manchester Phoenix (32 mecze, 20 goli, 37 asyst).
W ten weekend jego „Żbiki” zagrają w sobotę z Telford Tigers (u siebie) i w niedzielę z Bracknell Bees (na wyjeździe).
– Pierwszy raz zdobyłem Puchar Polski. Wynik pokazuje, że to był łatwy mecz, ale tak nie było. Przystępujemy do nowego roku mocni i a nasza kadra w prekwalifikacjach olimpijskich chce zrewanżować się Węgrom – mówi serwisowi wwww.PZHL.tv Mateusz Rompkowski, reprezentacyjny obrońca Comarch Cracovii po wygranym finale Pucharu Polski i na starcie nowego roku 2016, w którym naszą drużynę narodową czekają prekwalifikacje olimpijskie w Budapeszcie oraz mistrzostwa świata 1A w katowickim Spodku.
Po wygranym 5:0 meczu z TatrySki Podhalem Nowy Targ z wychowankiem Stoczniowca Gdańsk rozmawiała reporterka PZHL.tv Katarzyna Szewerniak.
– Byliśmy agresywni i skuteczni ale to nie był łatwy turniej. Najważniejsze, że fajnie kończymy stary rok – mówił Maciej Urbanowicz, reprezentacyjny napastnik Comarch Cracovii po wygranym finale Pucharu Polski.
Po wygranym meczu z TatrySki Podhalem Nowy Targ z wychowankiem Stoczniowca Gdańsk rozmawiała reporterka PZHL.tv Katarzyna Szewerniak.
W 18. edycji Pucharu Polski w hokeju na lodzie triumfował zespół Comarch Cracovii. W finale zespół Rudolfa Rohacka ograł 5:0 TatrySki Podhale Nowy Targ.
Sędziowali: Zbigniew Wolas (Oświęcim) i Tomasz Radzik (Nowy Sącz) oraz Mariusz Smura (Bytom) i Marcin Młynarski (Myślenice). Kary: 10 – 10 minut. Widzów 3015.
Miała być ogromna walka o wygraną do ostatnich sekund ale niestety emocje były tylko przez pół meczu. Krakowianie perfekcyjnie wypunktowali ambitny zespół „Szarotek”. – Nie chcę tym tłumaczyć naszej przegranej, ale regenerowaliśmy się krócej o prawie cztery godziny – mówił trener Marek Ziętara.
– Zagraliśmy odpowiedzialnie w obronie, nie pozwoliliśmy rywalom rozwinąć skrzydeł – dodawał Rudolf Rohacek z Cracovii.
Kluczowe był bramki nr dwa i trzy. Damian Słaboń szczęśliwie dobił swój strzał a Maciejowi Urbanowiczowi pomogło szczęście bo jego uderzenie odbił Ondrej Raszka tak pechowo, że krążek trafił w Macieja Sulkę i wpadł do bramki. – Szczęściu trzeba pomóc – uśmiechał się szeroko reprezentacyjny napastnik „Pasów”.
– Najważniejsze, że nie spuściliśmy głów po dwóch straconych bramkach tylko goniliśmy, A od drugiej tercji zaczęliśmy dominować i już mogliśmy grać z kontry – mówił po wygranym półfinale Pucharu Polski z GKS-em Tychy Patryk Wronka, napastnik Podhala Nowy Targ.
„Szarotki” po 10 latach przerwy zagrają w finale tych prestiżowych rozgrywek. Wówczas ulegli na swoim lodowisku TKH Toruń w rzutach karnych. – Byłem wtedy na trybunach i pamiętam tylko te karne – wspomina 20-letni napastnik Podhala.
Finał TatrySki Podhale Nowy Targ – Comarch Cracovia dziś o 18.30. Bilety jeszcze są w serwisie eBilet.pl
W drugim półfinale Pucharu Polski TatrySki Podhale Nowy Targ pokonał GKS Tychy 5:3 i będzie rywalem Comarch Cracovii w jutrzejszym finale. Początek tego meczu o 18.30.
Sędziowali Marczuk (Toruń) i Pachucki (Gdańsk) oraz Polak (Katowice) i Smura (Bytom). Kary: 12 – 16 minut. Widzów 3015.
To była piękna reklama hokeja. W wypełnionej po brzegi hali „Szarotki” ograły mistrza Polski oraz obrońcę Pucharu Polski i w meczu z Comarch Cracovią nie będą bez szans.
– Ciężko pracowaliśmy na końcowe zwycięstwo, ważna była gra w obronie, ale teraz najważniejsza jest regeneracja przed jutrzejszym meczem – mówił Patryk Wronka, napastnik Podhala, który miał swój udział przy większości bramek.
Gospodarze pokazali charakter, dwa razy potrafili doprowadzić do wyrównania. – Dobrze weszliśmy w ten mecz ale potem zbyt mieliśmy zbyt wiele osłabień i to nas kosztowało sporo sił – dodawał Mikołaj Łopuski, napastnik tyskiej drużyny.
– Kluczowe było trafienie gospodarzy na 2:2 gdy my kilkadziesiąt sekund wcześniej dopiero wyszliśmy na prowadzenie – przyznał Krzysztof Majkowski, II trener tyszan.
Losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w końcówce. Dwie bramki dla Podhala zdobył debiutujący w drużynie Kanadyjczyk Brayan McGregor. – To doskonały zawodnik, sporo nam podpowiada – przyznał Wronka.
– Nerwowo weszliśmy w ten mecz i to się przekładało na niedokładne zagrania. Ale ambitną walką udało się nam wygrać i sądzę, że nie będziemy bez szans także w spotkaniu z Cracovią. Najważniejsza jest teraz regeneracja bo będziemy odpoczywać krócej od rywali – zakończył szczęśliwy – ale już skupiony na środowym starciu – Marek Ziętara, trener „Szarotek”.
Finał w środę o 18.30. Tu kupisz bilety na finałowy mecz Pucharu Polski TatrySki Podhale Nowy Targ – Comarch Cracovia: www.ebilet.pl
Sprzedaż w kasie Miejskiej Hali Lodowej w Nowym Targu ruszy w środę o godz. 8 rano – jeśli w sprzedaży internetowej nie rozejdą się wszystkie wejściówki.
Po 10 latach finałowy turniej Pucharu Polski wrócił do Nowego Targu. Pierwszym finalistą został zespół Comarch Cracovii, który 3:0 ograł JKH GKS Jastrzębie.
Sędziowie: Kępa (Nowy Targ) i Radzik (Nowy Sącz) oraz Młynarski (Myslenice) i Przyborowski (Krynica). Kary: 8 – 8 minut. Widzów 600.
– W pierwszej tercji mieliśmy swoje okazje i gdybyśmy je wykorzystali to kto wie, jak potoczyłby się mecz – mówił Robert Kalaber, trener JKH. Jastrzębianie byli nieskuteczni, więc pokarali ich krakowianie wykorzystując drugi w meczu okres gry w przewadze.
– Hokej jest grą błędów, na szczęście Rafał Radziszewski bronił nas po wszystkich błędach. Dziękuje każdemu za podejście, za realizację pierwszego celu – dodawał Rudolf Rohacek, trener krakowian.
Kluczowa była druga odsłona. Najpierw Grzegorz Pasiut trafił z bliska, a później gola kuriozum strzelił sobie bramkarz JKH. David Zabolotny podczas gry w przewadze tak próbował rozegrać krążek, że trafił do własnej bramki. – To będzie hit w Internecie – uśmiechali się i koledzy z drużyny i rywale.
W drugim półfinale TatrySki Podhale Nowy Targ gra z GKS-em Tychy. Początek meczu o 19.30. Będzie je obserwować komplet 3015 widzów, wszystkie bilety już zostały sprzedane.