Tomasz Malasiński przyjechał na zgrupowanie w Krynicy
– Jestem już w Krynicy. W niedzielę rozegrałem ostatni mecz tego ligowego sezonu. Zakończyliśmy rozgrywki na piątym miejscu Premier League – powiedział serwisowi www.pzhl.tv Tomasz Malasiński, pierwszy hokeista z zagranicznego klubu, jaki pojawił się na zgrupowaniu reprezentacji Polski przed mistrzostwami świata dywizji 1A.
W weekend jego Swindon Wildcats poległo w dwumeczu play-off brytyjskiej II ligi z Peterborough Phantoms i „Malaś” wczoraj przyleciał do Polski. Uczestniczył już w popołudniowym treningu reprezentacji.
Malasiński jest na pierwszym zgrupowaniu kadry od zakończenia ubiegłorocznych MŚ 1B w Wilnie. – W brytyjskim hokeju priorytety są inne niż na kontynencie. Liga to biznes, każdy mecz jest ważny. Nie ma przerw na mecze i zgrupowania reprezentacji, kadra spotyka się tylko przed mistrzostwami świata, czyli już po zakończeniu ligowego sezonu. Więc obcokrajowcom ciężko o zwolnienie, bo nie ma czegoś takiego jak „oficjalny termin FIFA” w futbolu. Trener Płachta zna realia, rozmawiał z brytyjskimi trenerami rok temu na mistrzostwach świata na Litwie. Powołał mnie do kadry na niedawny turniej EIHC w Toruniu, ale zatrzymała mnie kontuzja – opowiadał nam Malasiński.
Mistrz Polski z Podhalem Nowy Targ i Ciarko PBS Bank Sanok dzieli się z nami wrażeniami z pierwszego roku gry w Anglii. – Aby przyciągnąć widzów, organizuje się tam rozmaite konkursy i zabawy w przerwach między tercjami. Po meczu u siebie cała drużyna obowiązkowo idzie do pubu, gdzie w luźnej atmosferze rozmawiamy z kibicami. Na nasze spotkania przychodzi regularnie 1100 osób, niektórzy stoją, bo hala w Swindon ma z siedemset miejsc siedzących. Jest mały klub kibica, słychać bęben. Ale generalnie chodzi o to, by ludzie przyjemnie spędzili czas. Nie spotkałem się z gwizdami, a po meczach przyjezdne zespoły również dziękują kibicom za przybycie i doping. Jest grupa fanów, która jeździ za nami nawet na dalsze wyjazdy, do Telford czy do Manchesteru. Poznałem jednego Polaka, który przychodzi na każdy mecz. Ciekawostka, że w Polsce był fanem… GKS-u Tychy, gdzie przecież grałem przed wyjazdem do Anglii – wspomina wychowanek Podhala Nowy Targ.
„Malaś” do Wielkiej Brytanii przeniósł się za żoną. – Iza jest w Anglii od dwóch lat, chcemy wreszcie być blisko siebie. Pracuje, jako fryzjerka, w Kingston k. Londynu, więc oferta ze Swindon, które leży nie tak daleko od stolicy, odpowiadała mi. Bardziej niż ta z Edynburga, gdzie mają ekstraklasę, ale dzieliłoby nas z Izą kilkaset kilometrów, a zarabiałbym podobnie. Bardzo ważna jest też stabilizacja finansowa. W Polsce grałem w czołowych klubach, więc zarabiałem dobrze. Tyle, że czasami zarabiałem tylko na papierze. W Anglii nie ma mowy o opóźnieniach, obietnicach bez pokrycia, problemach ze sprzętem, a i finansowo też nieco zyskałem. I generalnie, obojgu nam podoba się życie tam. Ludzie są bardziej otwarci, z uśmiechem mi pomagają, gdy widzą, że nie znam za dobrze ich języka. Jak dotychczas, mam tylko dobre doświadczenia – opowiada serwisowi www.pzhl.tv.
W zagranicznych drużynach grają jeszcze Aron Chmielewski z ekstraligowego czeskiego Ocelari Trzyniec oraz o występujący w niemieckiej DEL2 Adam Borzęcki z Bietigheim Steelers i Paweł Dronia z Fischtown Pinguins. Ich przyjazd na zgrupowanie kadry uzależniony jest od terminu zakończenia play-off przez ich drużyny. W następnym tygodniu reprezentacja rozegra towarzyskie mecze z Wielką Brytanią.
Grzegorz Boczar, Grzegorz Leśniak